Białoryb na spinning - Cz.3 - taktyka i technika

(fot. WD)

Strategia i technika:

Mamy więc wiosnę, słońce i jezioro, porośniętę bogato trzcinami. Po pierwsze niezbędnę nam będą wodery lub spodniobuty. Bez wejścia do wody nie obłowimy najlepszych miejsc. 
Jeszcze w Marcu szukamy ryb nieco głębiej, kiedy woda się ociepli (Kwiecień/Maj), ryby będą żerować coraz bliżej powierzchni. Poślijmy nasz miniaturowy wabik wzdłuż pasa trzcin, i prowadźmy powoli w pół wody, lub blisko pod samą powierzchnią, z uniesioną szczytówką. Zwłaszcza wzdręga lubi szukać smacznych kąsków przy powierzchni, nie lubi jednak udziwnień, podskoków przynęty. Na wzdręgę prowadzimy przynętę po linii prostej, jednostajnie, przy czym pamiętajmy: róbmy to powoli. Ryby spokojnego żeru to nie sprinterzy, musimy dać im czas na namierzenie wabika, podpłynięcie i zassanie naszej przynęty. Branie nie będzie dynamiczne, w pierwszej fazie może przypominać zaczep. Zwykle poczujemy narastający opór który po chwili zacznie pulsować, a rybka zatnie się sama. 

Wzdręg szukajmy także blisko pasów grążeli, kiedy te się już pojawią na wodzie. Krasnopiórki uwielbiają roślinność i trzymają się zawsze blisko niej.

Druga metoda: powolny opad. Przynętę zarzucamy, napinamy linkę i podnosimy szczytówkę wędki, cały czas obserwując żyłkę. Branie z opadu może być zasygnalizowane puknięciem, szarpnięciem, lub czasem jedynie żyłką uciekającą nienaturalnie w bok. Niezbędne jest wtedy zacięcie w tempo.

Metoda numer trzy: turlanie po dnie. Mikro jiga kładziemy na dnie. Zostawiamy go tam na 3-5 sekund. Następnie podrywamy go do góry - nie za wysoko, nawet nie samą wędką ale obrotem kołowrotka. Pozwalamy mu opaść i znowu pozostawiamy przez chwilę na dnie. Czynność powtarzamy przez cała  drogę. Przy którymś z kolei poderwaniu naszego wabika poczujemy opór - ryba zatnie się sama. Tą metodą złowimy ryby żerujące przy dnie: liny, leszcze lub płocie. Może trafić się karp.

Wleczenie po dnie: kładziemy przynętę na dnie i prowadzimy bardzo wolno, z przystankami, tak by szorowała po dnie. Szczytówka kija opuszczona. Tej techniki nie polecam na łowiskach obfitujących w zaczepy.

Przy metodzie ultra light nie polecam zostawiania zbyt dużego luzu na kołowrotku: dokręćmy mocniej hamulec. Tu nie ma dynamiki prowadzenia przynęty i impetu uderzenia, jak to bywa w przypadku ryb drapieżnych. Tu często ryba zacina się, gdy po zassaniu przynęty odpływa, napinając żyłkę. Zostawiając zbyt duży luz na kołowrotku ryzykujemy brak odpowiedniego oporu i tym samym - wiele spadków/zmarnowanych brań, zwłaszcza większych sztuk. Wzdręga czy płoć, nawet duża, nie zerwie cienkiej linki, nawet przy mocniej skręconym hamulcu.

I na koniec: odległość rzutu. Przynęty będą bardzo lekkie, niektórymi (przy odpowiednio cienkiej lince i kijku o odpowiedniej akcji) zdołamy rzucić na odległość zaledwie 3 metrów, innymi do 10 metrów. To w zupełności wystarczy. Ryby spokojnego żeru, na które polujemy, przebywają i żerują blisko linii brzegowej i wodnej roślinności. Będąc w posiadaniu woderów, będziemy mieli dostęp do wszystkich najbardziej atrakcyjnych miejsc.

Powodzenia! :-)

Komentarze

Prześlij komentarz