Upały w Lipcu tego roku dały się we znaki. Ryby żerowały słabo. Ja zaliczyłem najdłuższą przerwę od wędki jaką pamiętam - nie byłem na rybach przez bite 2 tygodnie w pierwszej połowie lipca. W drugiej połowie miesiąca zaliczyłem kilka nocnych wypadów. Jedynie nocą wiślane drapieżniki wykazywały jakąkolwiek aktywność, a warunki pogodowe (temperatura) były do zniesienia dla wędkarza. Warunkiem komfortowego łowienia było wyposażenie się w silne środki odstraszające komary. Upały i przelotne deszcze stworzyły im doskonałe, iście tropikalne warunki.
Nocny boleń i szczupakowa obcinka
Praktycznie na każdej wieczorno-nocnej wyprawie nad Wisłę zaliczałem kontakt z jakąś rybą, co zważając na niżówki, upały i delikatnie mówiąc "skromny" rybostan około krakowskiej Wisły, nie jest złym wynikiem. Podkreślę, że omijam pigalaki - miejsca o dużej presji wędkarskiej, które są znane z tego że gromadzą się tam ryby. Po pierwsze - nie lubię towarzystwa nad wodą, po drugie - łowienie w takich miejscach nie jest żadnym wyzwaniem.
Podczas pierwszej lipcowej wyprawy złowiłem bolenia na 55 cm. Wybaczcie że nie zaprezentuję fotki, ale w momencie gdy sięgałem po telefon żeby zrobić zdjęcie - wyrwał się i dał drapaka do wody. Miał nieproporcjonalnie duży łeb w stosunku do reszty ciała - nie widziałem jeszcze takiego bolenia. I wziął znienacka, niemal przyprawiając mnie o zawał serca. Zaatakował powierzchniowy wobler kilka metrów przede mną, w momencie gdy ten już wychodził z głębszej metrowej wody na kamienną płyciznę. Najpierw było głośne uderzenie i fontanna wody, a dopiero sekundę potem poczułem uderzenie na kiju.
Podczas kolejnej wyprawy na "grubszego zwierza" zaliczyłem szczupakową obcinkę. Trochę obciach pozwolić odpłynąć rybie z kotwicami w pysku. Szczupaki w naszej Wiśle są taką rzadkością, że nie mam w zwyczaju zakładać wzmacnianych przyponów. Chyba jednak będę musiał zacząć. Przynajmniej łowiąc na mocniejszy sprzęt i większe przynęty.
Klenie i ... sumy
Kolejne dwie wyprawy, tym razem nie samotne a z kolegą Tomkiem, to klenie. Podczas jednej z nich, "Tommy" zaliczył fajną kluchę, nieco ponad 50 cm. Ja łowiłem klenie "40 plus":
Podczas połowu kleni przyławiałem sumy:
sumiki:
i sumiątka:
fot. KN
przyławiałem też mikro-rybki:
Wakacyjny relaks
Spinning UL traktuję jako wędkarski "cheel out", totalny relaks, zabawę, odskocznię od standardowego wędkarstwa. Nie mogłem odmówić sobie choć jednej wyprawy w lipcu, na stojącą wodę, w poszukiwaniu wzdręg.
Łowiąc z molo wyciągnąłem kilkanaście krasnopiórek, niestety niewielkich. Na pocieszenie zameldowały się okonie:
fot. KN
Po zmianie miejscówki na inną, udało się złowić kilka płoci:
fot. KN
Prognozy na początek sierpnia zapowiadają ochłodzenie i deszcze, co brzmi obiecującą, choć pewnie nie dla plażowiczów. Liczę na większą aktywność ryb, czy to się sprawdziło - opiszę niedługo na blogu. Pozdrawiam!
Komentarze
Prześlij komentarz