Czas Wzdręgi

 


Wreszcie robi się naprawdę ciepło. Krasnopiórki wychodzą ze swoich kryjówek w trzcinowiskach i rozpływają się po całym zbiorniku, intensywnie żerując. Im mocniej przygrzewa słońce, tym wyżej powierzchni podchodzą i tym lepsze są brania. Nie ma lepszego czasu na łowienie tych ślicznotek niż właśnie teraz. Ci, którzy chcą zasmakować w łowieniu wzdręg muszą się jednak spieszyć - potrwa to jeszcze dwa, może maksymalnie trzy tygodnie. 


Z wędką nad małą rzeczką


Będzie o wzdręgach. Zanim to nastąpi, chciałem zamieścić krótką relację z ostatniej wizyty nad jedną z moich ulubionych, małych rzeczek.

W kwietniu, jakikolwiek by on pogodowo nie był, nie miałem ani jednego wypadu na ryby, kiedy wróciłbym bez brań. Choć rozmiar kwietniowych zdobyczy pozostawia wiele do życzenia, to jednak brania są zawsze, co dla wyposzczonego po zimie wędkarza jest jak miód na serce.

Nie inaczej było i tym razem nad rzeczką. Najpierw spina się przeciętniej wielkości jaź, i to już kiedy pochylałem się, żeby podebrać go ręką. Niemniej w chwilę potem podbieram kolejnego - mniejszego. Tym razem nie ryzykuje i używam podbieraka. Jaź jest długi i cienki, niczym śledź:

fot. KN

Przynętą jest jig imitujący pijawkę. Za moment holuje kolejnego jazika:

fot. KN

Chmury wisiały już od dawna, zaczyna kropić. W deszczu, maleńkiego twisterka atakuje kleń:

fot. KN

Deszcz ustaje, zmieniam wabik ponownie, na jiga-pijawkę. Pozostawioną przez moment na dnie przynętę zasysa jakaś ryba. Ku mojego zdziwieniu, z wody wyskakuje ... krąp:

fot. KN

Słoneczne wzdręgi

W kolejnych dniach wypogadza się,  nareszcie piękna, słoneczna pogoda! Ląduje nad brzegiem jeziora w przytulnej zatoczce. Wreszcie widzę aktywne wzdręgi: niektóre leniwie pływają tuż pod samym lustrem wody, rozkoszując się promieniami słońca, inne chlapią przy powierzchni, agresywnie żerując.

Zakładam mikro jiga. Brak brań - zbyt ciężka główka, za szybko opada. Zmieniam na coś lżejszego - brązke, mikro jiga na główce 0,5g. Wzrokiem namierzam stadko krasnopiór, wybieram tę najokazalszą. Rzucam w jej stronę. 

Gdy mikro jig przepływa jej koło nosa, ta gwałtownie zawraca i płynie za nim. Weźmie czy nie? Nie bierze, jedynie płynie za przynętą. Przestaje zwijać linkę, wabik zaczyna opadać - to często prowokuje niezdecydowane wzdręgi do brania. Zabieg się udał: wzdręga daje nura za przynętą w dół i zdecydowanie łapie ją do pyszczka, czuję delikatne puknięcie na wędce i widzę jak żyłka odjeżdża w bok. 

Momentalnie zacinam i czuje słodki ciężar wyginający w pałąk mój kijek. Stopuje zapędy ryby do ucieczki w trzciny, i delikatnie podbieram. Najokazalsza póki co wzdręga, którą złowiłem w tym sezonie:

fot. KN

Jak niektórzy z was pewnie wiedzą, wypuszczona wzdręga lubi zaalarmować i zabrać ze sobą całe stado, przez co brania mogą się urwać na jakiś czas. Aktualne przepisy nie pozwalają na przechowywanie ryb w siatkach, dlatego wypuszczam rybę w innym miejscu, i wracam na moją miejscówkę. 

Dość szybko holuje kolejne wzdręgi:

fot. KN

Dwie naprawdę pokaźne krasnopióry spadają, ale nic nie szkodzi, wypad uznaje za bardzo udany. Czas wracać. Pożegnalny rzut przynosi małą niespodziankę:

fot. KN


Komentarze