Jazie nie są jeszcze w gazie - stwierdziliśmy z Tomkiem po środowej, wspólnej wyprawie. Piękny, słoneczny kwietniowy dzień. Woda w niewielkiej rzeczce podniesiona po ostatnim deszczu, a jednocześnie nie trącona, czysta, o ładnej zielonkawej barwie. Wszystko się zgadzało - idealny czas na jazia. W zeszłych latach o tej porze roku, przy takich warunkach, spore jazie brały tu jak wściekłe. Niestety nie tym razem.
Kwietniowy jaź
Co prawda już po 20 minutach Tommy schwytał małego jazika, jednak kolejne 2 godziny biczowania wody (a raczej dłubania w niewielkiej rzece), nie przynoszą żadnemu z nas kontaktu z rybą.
Nareszcie i ja mam branie - niestety ryba spada. Nie ma czego żałować, była niewielka, max 25cm. Po 30 minutach pojmałem wreszcie jazia. Najpierw jedynie puknął w mikro jiga, co doskonale poczułem na delikatnym kijku, a zaraz potem poprawił. Nie jest duży ale waleczny, jakby wkurzony że dał się nabrać w tak prosty sposób na imitację pijawki wykonaną z piór.
Tomek robi zdjęcie, a delikatnie wypuszczony jaź macha nam ogonem na pożegnanie.
Jaź ten okazał się niestety największym i ostatnim jakiego złowiliśmy tego dnia, mimo że próbowaliśmy jeszcze grubo ponad godzinę.
Końcówkę łowienia Tommy, który łowił tego dnia na maleńkie gumki, okrasił przepiękną płocią. Żaden z nas nigdy nie widział płoci w tej rzece, więc się jej nie spodziewaliśmy. Sam Tommy był przekonany że to jaź, dopóki ryba nie wylądowała w podbieraku.
Uwielbiam takie niespodzianki spinningowe! To już druga dorodna płoć złowiona przez Tomka w tym roku na spinning (poprzednia z Marca - z wody stojącej).
Dzień II - klenie i ... coś jeszcze
Kolejnego dnia, korzystając z przedświątecznych urlopów, znów jedziemy na ryby. Tym razem osobno - ja na wodę stojącą z ultra light i mikro jigami, Tommy z delikatnym spinningiem na inną niż dzień wcześniej, niedużą rzeczkę.
U mnie lipa na maxa, łowię jedynie dwie niewielkie wzdręgi, białoryb ewidentnie nie chce współpracować. Za to bardzo aktywne są szczupaki - mam aż trzy szczupakowe obcinki. Nic im jednak nie będzie - moje jigi są na bezzadziorowych hakach.
Dzwonię do Tomka - jego wybór wody płynącej okazał się znacznie lepszy.
Kolega łowi 3 klenie, między 32-37cm, a jeden grubszy (40+), spada w holu.
fot. TM
Tego dnia, na sam koniec Tommy miał kolejny, niespodziewany przyłów - na czarnego ripperka wyciągnął...brzane:
Kolega powoli staje się specem od niespodziewanych przyłowów.
Komentarze
Prześlij komentarz