Nowy Rekord

 


To świetne uczucie ustanowić swój nowy rekord w połowie danego gatunku ryby. Sztuka ta udała mi się właśnie dzisiaj.


Polowanie na grubą mamuśkę

Jak wspominałem w ostatnim tekście, nastawiłem się na grubego szczupaka. Od razu wyznam, że nie mam sukcesów w połowie tej ryby. Na szczupaki chodziłem lata temu jako młody chłopak, jeszcze zanim pochłonęły mnie do reszty rzeki, klenie i sandacze. 

W związku z tym mój dotychczasowy rekord szczupakowy jest bardzo skromny - wynosił jedyne 63cm.  

Jak wiecie z ostatniego tekstu, zakupiłem niedawno 4 jerki i łowiłem głównie na nie. Nabyłem też kilka dużych gum i główki do nich, na mocnych kutych hakach. "Duże" gumy to może zbyt wielkie słowo - gumy mają od 11 do 14cm i wyglądają skromnie przy gumach na które łowią niektórzy moi koledzy. Dla mnie jednak są gigantyczne, porównując je z przynętami, na które zwykle łowię.

Kwiecień i początek maja były dla mnie łaskawe - na każdym wypadzie łowiłem jakąś rybę. Łowiłem jednak na lekko. W momencie kiedy zacząłem łowić "na grubo", przestałem mieć jakiekolwiek brania. Niestety takie mamy realia, nie żyjemy w Finlandii czy Szwecji i tę większą rybę trzeba cierpliwie wychodzić.

Pierwsze trzy wypady na jeziora i łowienie na jerki i spore gumy, zakończyły się powrotami o przysłowiowym kiju. Miałem jakieś nieufne wyjścia szczupaków "pistoletów" do jerka, które nie zakończyły się braniami; ryby jedynie je obwąchiwały. Były też puknięcia okoni, które chyba dotąd nie widziały jerkowych dziwadeł i skubały je bardziej z ciekawości, niż z zamiarem pożarcia ich na obiad. 

W końcu na trzeciej wyprawie poczułem rybę na kiju; w jerka uderzył około 45cm szczupak, który tuż przed moim nosem wykonał akrobatyczne salto i dał drapaka z powrotem do wody. 

A gumy? Oczywiście też posłałem je do boju. Nie skusiły jednak żadnych drapieżników.

Sukces

Wreszcie czwarta wyprawa przyniosła wyczekiwanego grubego zwierza. W 12cm rippera uderzył piękny szczupak. Uderzył to mocne słowo - podczas skakania gumą po dnie poczułem tępe zatrzymanie, które zaciąłem. 

Ryba była równie zaskoczona jak ja. Przez pierwsze kilka sekund stała nieruchomo i nie dała się ruszyć z miejsca. Potem nastąpiło kilka zdecydowanych odjazdów, jednak miałem mocny sprzęt więc i hol był pewny. Ryba długo nie dawała się podebrać, w końcu jednak wylądowała w podbieraku:

fot. WD

Miarka pokazała równe 70cm. Nie jest to metrowa "mamuśka", ale nowy rekord cieszy. Po odhaczeniu i wypuszczeniu do wody ryba powoli odpływa, by zniknąć  między moczarkami i rogatnicami, w swoim podwodnym królestwie. Oglądam gumę - jest cała porozrywana.

Rekord pobity, teraz pora na kolejny.

Wędkuję jeszcze dwie godziny. Po zmroku, w ostatnim rzucie, łowię wreszcie swojego pierwszego szczupaka na jerka :-)

fot. WD

Powiązane artykuły:

wiślany szczupak



Komentarze