Od dawna marzył mi się rzeczny szczupak, który w krakowskiej Wiśle jest rybą rzadką. Kilka lat temu złowiłem małego szczupaka przypominającego sznurówkę, i było to moje jedyne spotkanie z wiślanym szczupakiem - aż do zeszłego roku, kiedy podczas nocnych polowań na sandacze przydarzyły mi się dwie obcinki pokaźnych już ryb. Od tamtej pory kiedy wybieram się na sandacza, obowiązkowo zakładam wolframowy przypon.
Wiślany szczupak i nieoczekiwany przyłów
Ostatnio mam mało czasu na wędkowanie. Jeśli już zdarzają mi się wypady to są one krótkie i wyłącznie na Wisłę, która kolejny raz okazała się dla mnie łaskawa.
Udało mi się wreszcie złowić pokaźnego wiślanego szczupaka, i nie był to przyłów. Nastawiłem się konkretnie na ten gatunek i powiodło się!
Wziął na na spokojniejszej wodzie tuż obok głównego nurtu, a przynętą był jerk. Za pierwszym razem uderzył agresywnie w przynętę, ale nie zapiął się. Kilka minut później powtórzył atak w innym miejscu, i tym razem zapiął się pewnie. Był bardzo waleczny i długo nie dawał się podebrać. Ryba oczywiście wróciła do Wisły.
Po zmroku zmieniłem przynętę na sandaczowy wobler i miałem grubszą rybę na kiju. Przez chwilę myślałem, że mam na wędce sporego sandacza, ryba okazała się być jednak sumem. Nie uderzył mocno i agresywnie jak to bywa z sumami, ale tylko delikatnie puknął w przynętę w sandaczowym stylu.
Powiązane artykuły:
Komentarze
Prześlij komentarz