Sezon 2024 czas zacząć!


 

PZW Okręg Kraków - prognoza na rok 2024

  Prawdę mówiąc, nie przypominam sobie tak ciepłego lutego, jaki mieliśmy w tym roku. 

Większość znajomych, korzystając z iście wiosennej aury, zaatakowała przeróżne rzeczki pstrągowe Okręgu. Niektórzy łowili w nich pstrągi, inni klenie, jeszcze inni nie łowili kompletnie nic.

Przez cały miesiąc luty docierały do mnie relacje i zdjęcia kolegów znad tychże rzeczek. Pozostawałem jednak niewzruszony. Jakoś niespecjalnie ciągnęło mnie nie wodę, w końcu to Luty! 

Po pierwsze, spodziewałem się w każdej chwili uderzenia zimy, które jak się później okazało, ku mojemu zaskoczeniu - nie nadeszło. 

Po drugie, po raz pierwszy odkąd wędkuję, na poważnie wahałem się, czy opłacać kartę wędkarską. A to dlatego, że uważam politykę naszego Okręgu za fatalną i prowadzącą coraz bardziej do wędkarskiej degradacji naszych wód. 

Ostatecznie, z braku alternatyw, z bólem serca - zapłaciłem. Wnosząc opłaty ze smutkiem stwierdziłem, że utrzymuje przy życiu patologiczny system, który w obecnej formie nie powinien funkcjonować.

Co nas więc czeka ze strony Okręgu w tym roku? Nie potrzebuje kryształowej kuli, żeby to przewidzieć. A będzie to:

  • zarybianie wód stojących tęczakiem
  • zarybianie wód stojących karpiem handlowym
  • arogancja działaczy i nie liczenie się z głosem i potrzebami wędkarzy
  • totalny brak jakichkolwiek działań poza zarybieniami wynikającymi z operatu
  • zasłanianie się tymże operatem
  • brak jakiejkolwiek troski o stan naszych rzek
  • organizowanie zawodów wędkarskich dla towarzystwa wzajemnej adoracji - za naszą kasę
  • brak nowych regulacji prawnych chroniących rybostan


Marcowy Falstart

 W końcu nie wytrzymałem. Atak zimy nie nastąpił, więc - w pierwszą sobotę marca wybrałem się z kolegą na znaną mu rzeczkę pstrągową naszego Okręgu.

Rzeczka bądź co bądź urokliwa, ale jakby nie było w niej życia. Gdyby nie kolega, który bywa nad nią regularnie i od czasu do czas przesyła zdjęcia pstrągów czy kleni, stwierdziłbym że jest bezrybna.


Dwie i pół godziny nie dało kontaktu z rybą, mimo że uparcie obławiałem bardzo obiecujące dołki i rynny, nie mogąc uwierzyć że nie stoi w nich pstrąg.

 Kolejnego dnia, w niedzielę 3 marca, udało mi się wygospodarować 2 godziny i wyskoczyć nad wodę stojącą, w poszukiwaniu białorybu.

Efekt? Kompletna klapa. Wędkarski honor ratuje maleńka płotka, która jest jednocześnie pierwszą moją zdobyczą w tym sezonie:



Płocie na Przedwiośniu


Tak się ułożyło, że kolejny dzień - poniedziałek, był dla mnie także dniem wolnym. Korzystając z tej okazji wybrałem się ponownie na ryby i ponownie - na wodę stojącą z zestawem ultra light.

Poranek był chłodny, wiał lekki ale chłodny wiatr, który marszczył taflę wody. Przez jakiś czas krążyłem z miejsca na miejsce, z żalem stwierdzając, że nie ma w nich ryb.

W końcu, w kolejnym z rzędu miejscu mam kontakt z rybą, który przespałem. Ponawiam rzut, przynętę prowadzę jednostajnie w toni. Siedzi! W ręku ląduje żywe srebro:


W kolejnym rzucie mam następną płoć:



Przynętę prowadziłem identycznie. Nie były to jednak wyczuwalne na wędce uderzenia, jak to bywa u wiosennych płoci, a zatrzymania przypominające zaczep.

Kolejny rzut, tym razem kładę przynętę na dnie. Podrywając czuje mocny, pulsujący ciężar. Miękki kijek gnie się w pałąk amortyzując zrywy ryby. 

Już widzę pod wodą piękną płoć i wiem, że będzie to mój nowy rekord. Nie kombinuje z podbieraniem ręką. Odpinam mały podbierak i ląduję w nim piękną, srebrną rybę!

Mierzę, płoć ma 34.5cm:






Jestem mega szczęśliwy. Do tej pory nie miałem szczęścia do dużych płoci. 

Ale to nie koniec. Dość szybko ląduję w podbieraku kolejną, niewiele mniejszą (32.5cm):



Szybko łowię następne płocie:



Brania w pewnym momencie ustają i zwijam się do domu. Podsumowuję: tego dnia złowiłem 9 płoci, nie było wśród nich żadnych małych (najmniejsze liczyła 27cm). Miałem dwa nie wcięte brania, oraz dwa spady fajnych ryb już w holu.

Wszystkie branie na przynętę własnej produkcji, którą pieszczotliwie nazywam "larwą komara":



Sezon otwarty a 3-dniowy maraton wędkarski zakończony. Przez najbliższy tydzień, z powodu różnego rodzaju obowiązków, nie będę w stanie wędkować. Wrócę jednak nad wodę tak szybko, jak się da. O wynikach (lub ich braku) - poinformuję na blogu.


Przeczytaj podobne:

pierwsze ryby na przedwiośniu

lekki majowy spinning

wiosenna płoć

czas wzdręgi



Komentarze

Prześlij komentarz