Czas Sandacza



Pierwsze podejście do łowienia rzecznych sandaczy zrobiłem jakieś 8 lat temu i wtedy to wszystko się zaczęło. Pierwsza 2-3 lata, co tu ukrywać, były kiepskie. Nie miałem żadnej wiedzy na temat tej ryby, nie znałem miejsc i sposobów. Wiedziałem jedynie, że najczęściej łowi się sandacze nocą i mniej więcej, jakie przynęty spinningowe się na nie stosuje. Z czasem elementy układanki zaczęły się układać w logiczną całość i pojawiły się pierwsze wyniki.


Sandacz dla wytrwałych

Sandacz to ryba dla na naprawdę cierpliwych i wytrwałych wędkarzy. 

Jeśli nie lubicie:

  • wracać często znad wody o kiju
  • zimnego wiatru i chłodu 
  • nie czujecie się komfortowo łowiąc w dzikich miejscach nocą

to niekoniecznie będzie zabawa dla was. 

Ostatnio policzyłem sobie wszystkie miarowe sandacze (mam na myśli "krakowski wymiar", czyli od 60cm w górę), które złowiłem do tej pory. Wyszło mi że było ich tylko 19.

Na ogół były to ryby około 70 cm i jestem zdania, że większość sandaczy dorasta właśnie do takiego rozmiaru. Ryby 80+, czy nawet 90+ to już ewenement, nieliczne sztuki pływające w naszych rzekach, które mają odpowiednie genetyczne predyspozycje, odziedziczone po przodkach (w końcu też nie każdy człowiek osiąga te powiedzmy 190 czy 200 cm. wzrostu). Tym bardziej ważne jest, by z tymi największymi rybami obchodzić się delikatnie i koniecznie je wypuszczać, żeby mogły rozmnażać się dalej, przekazując geny wzrostu

Dodam, że zabicie jakiegokolwiek sandacza, nawet niedużego, w dzisiejszych czasach, uważam za spory nietakt. Nie tylko dlatego że tych ryb jest mało. Dość często obserwuję wędkarzy z Ukrainy zabijających i ładujących wszelkie gatunki ryb w siatę (nie pogardzą nawet kleniem, okoń to już rarytas). Tyle że ukraińskie społeczeństwo mentalnie jest jakieś 20-30 lat za nami. Polacy na obecnym etapie powinni jednak zachowywać się nieco inaczej.

Druga sprawa - można zabijać ryby nieświadomie, stosując metodę catch & release. Zbyt długie przetrzymywanie sandacza poza wodą, upuszczanie go na kamienie, często sprawiają, że ryba po powrocie do wody przekręca się po czasie do góry brzuchem. 

Rzetelne badania ichtiologiczne pokazują, że to ryba delikatna - o czym świadczy fakt, że przeżywalność wypuszczonych sandaczy to jedynie 50-60%, (podczas gdy u szczupaka jest to grubo ponad 90%).

W naszych ogołoconych z ryb wodach, trudno jednak nawet o tego sandacza osiągającego krakowski wymiar, czyli 60cm. 

3 miarowe sandacze w sezonie to już b. dobry wynik na krakowskiej Wiśle, nawet dla doświadczonego w sandaczach spinningisty. O ile się orientuje, na Wiśle znacznie niżej, w innych województwach, z sandaczem jest jeszcze gorzej.

Sandacz "Jubileuszowy" 

Mój dwudziesty miarowy sandacz, złowiony w tym tygodniu okazał się jednocześnie nowym rekordem. Co prawda pobitym o zaledwie 1 cm, ale to zawsze coś. Ryba była silna i waleczna, a że nie używam mocarnego zestawu, to i hol trwał  dłuższą chwilę:



Na tym samym wypadzie łowię jeszcze około 45cm nocnego drapieżcę:

fot. K.N.

A propos nowego rekordu - kilkukrotnie miałem już na wędce sandacze większe, niestety szybko spadały z kija. 

Wyjątkiem był jeden, około 85cm byczek, który dał się podholować blisko i przez moment wyłożył się pod moimi nogami pokazując cały bok. A że była to jasna noc to zobaczyłem go w pełnej okazałości.

Jak się okazało, ryba miała jeszcze całkiem spory zapas sił, i zrobiła kilka dynamicznych odjazdów. Brzeg był stromy a ja miałem co prawda długi, ale niestety bardzo ciężki podbierak, który utrudniał mi podebranie ryby w tych warunkach.

 Miałem go już kilkakrotnie niemal w podbieraku, tańczył na jego obręczy i cały czas nie chciał wpaść do siatki. W końcu kiedy myślałem że już go mam – wytrząsnął sobie wobler z pyska i zniknął. 

Ale cóż, jak to mówią – „no pain na game”. Na tym też polega cała zabawa w sandaczowanie.

Czas sandacza

Prognozy pogody zapowiadają zbliżające się lada dzień chłody. Sandacze będą opuszczać swoje stałe mety, do których były do tej pory przyklejone i zrobią się naprawdę głodne i aktywne. Drobnica też opuszcza zajmowane dotąd miejsca. Drapieżniki, które do tej pory miały pokarm pod samym nosem, teraz zostają zmuszone do poszukiwań.

Ze swoich doświadczeń mogę potwierdzić,  że najlepsze wyniki sandaczowe miałem właśnie w drugiej połowie listopada i w grudniu, kiedy panuje już przejmujący chłód, a zwłaszcza kiedy już lód zaczyna skuwać przelotki.  

Jedynym wyjątkiem był zeszły rok, kiedy to miarowe sandacze łowiłem w czerwcu, lipcu i wrześniu. Kolejne miesiące przyniosły jedynie sandacze w wymiarze 55 i 60cm.


Nocny boleń

Podczas jednego z ostatnich wypadów nad rzekę, w jednym z miejsc gdzie zwykle łowię sandacze, zastałem żerujące w najlepsze bolenie. Wiedziałem już, że z sandacza nic nie będzie. Bodajże nigdy nie złowiłem większego sandacza w miejscu gdzie rozrabiały rapy.

Wygrzebałem z pudełka boleniową, płytko chodzącą bezsterówkę, która bardzo subtelnie migocze bokami. Wobler dał mi bolenia  55cm. 

Zdjęcia niech będą dowodem, że drapieżniki bardzo dobrze zapinają się na woblery uzbrojone w pojedyncze haki:




fot. K.N.


Przeczytaj podobne artykuły:


Komentarze